Claude Debussy – Preludia

Claude Debussy – Preludia
Nr Kat. CDB024/025
2 płyty: CD-AUDIO


Kompozytor:
Claude Debussy


Wykonawca:
Wojciech Świtała – fortepian


Zawartość zestawu

CD A

  1. Tancerki delfickie – Danseuses de Delphes – 3’13”
  2. Żagle – Voiles – 4’04”
  3. Wiatr na równinie – Le vent dans la plaine – 2’05”
  4. Dźwięki i wonie roztaczane w aurze wieczoru – Les sons et les parfums tour nent dans l`air du soir – 3’49
  5. Wzgórza Anacapri – Les collines d`Anacapri – 3’04”
  6. Kroki na śniegu – Des pas sur la neige – 4’42”
  7. Co widział wiatr zachodni – Ce qu`a vu vent d`Ouest – 3’15”
  8. Dziewczyna o włosach jak len – La fille aux cheveux de lin – 2’29”
  9. Przerwana serenada – La serenade interrompue – 2’26
  10. Zatopiona katedra – La Cathedrate engloutie – 5’58”
  11. Taniec Puka – La Danse de Puck – 2’46”
  12. Minstrele – Minstrels – 2’35”

Total time CD A – 40’33”

CD B

  1. Mgły – Brouillards – 3’16”
  2. Zwiędłe liście – Feuilles mortes – 3’27”
  3. Brama wina – La puerta del Vino – 3’12”
  4. Wróżki są wybornymi tancerkami – Les fees sont d`exquises danseuses – 3’34”
  5. Wrzosowisko – Bruieres – 2’48”
  6. Ekscentryczny Genarał Lavine – General Lavine – eccentric – 2’39”
  7. Taras przyjęć w świetle księżyca – La tarrasse des audiences du clair de lune – 4’39”
  8. Ondyna – Ondine – 3’26”
  9. W hołdzie dla Pana Pickwika – Hommage a S.Pickwick Esq.P.P.M.P.C – 2’38”
  10. Kanope – Canope – 3’09”
  11. Tercje alternatywne – Les tierces alternees – 2’29”
  12. Sztuczne ognie – Feux d`artifice – 4’33”

Total time CD B – 39’55”

Total time – 80’28”


Nagrody:


Posłuchaj fragmentu

CD A

CD B

49.99Dodaj do koszyka


© ℗ 2003 Bearton

Preludia Debussy`ego

1.
Fortepianowe Preludia powstają w apogeum sił twórczych kompozytora; Zeszyt I – w roku 1910, Zeszyt II – w 1913. W rozległym obszarze muzyki fortepianowej Debussy’ego (również wszak koncertującego – w młodości zwłaszcza – pianisty) Preludia, skupiając i sublimując uprzednie doświadczenia na tym polu, wyznaczają szczyty pianistycznego stylu. Poprzedzają je zaś liczne utwory pojedyńcze i grupowane w cykle (z nich najważniejszy Images – Obrazy). Po Preludiach skomponuje jeszcze Debussy na fortepian dwa zeszyty Etiud oraz Suitę na 2 fortepiany En blanc et noir. W 24 Preludiach mamy kwintesencję Debussyzmu, skupienie najważniejszych cech stylu osobistego w medium brzmieniowym fortepianu (podobne skupienia w innych działach twórczości: dramat muzyczny Peleas i Melizanda, orkiestrowe Les Jeux – Gry, kameralna Sonata na flet, altówkę i harfę);a więc: język tonalny i harmonikę w oryginalnej syntezie, współgraniu tonalności „romantycznej” dur-moll z modalizmami, pentatoniką, impresyjną atonalnością; melodykę zasadniczo drobnomotywiczną (która często się zdaje funkcją harmoniki), zarazem nacechowaną swoiście francuską śpiewnością, nie stroniącą też od subtelnych archaizacji i „folklorystycznych” stylizacji; rytmy i tempa w całej ich różnorodności – od refleksyjnie-kontemplacyjnych, po wręcz orgiastycznie -taneczne; w konsekwencji – narrację między biegunami: swobodnego przepływu i ostro pulsującego rytmu; fakturę maksymalnie zróżnicowaną w bogactwie kształtów i figur pianistycznych. W tym stylu tak wyrazistym (który wszakże dość długo do pełnej indywidualności dojrzewał) – którego idiomy rozpoznajemy natychmiast od jednego motywu, kadencji, niuansu barwy – uderza szczególna w kształtowaniu formy dialektyka, właściwa w ogóle sztuce i umysłowości francuskiej, tu zaś, u Debussy’ego osobliwie spotęgowana: swobody i ścisłości, fantazji i dyscypliny, asymetrii i proporcjonalności, zróżnicowania i jednolitości, wielości i jedności. Zwróćmy zwłaszcza uwagę w Preludiach na iście klasyczną ekonomię pracy kompozytorskiej w operowaniu motywem, jako zasadniczą jednostką formotwórczą.

Wojciech Świtała

Wojciech Świtała

2.
Kulminujący w Preludiach, na wskroś oryginalny styl fortepianowy Debussy’ego, rozpatrywany w perspektywie historii stylów, gatunków i form muzyki, odsłania swoje głębokie zakorzenienie (potwierdzając tym samym prawdę oczywistą, że miarą wartości dzieł sztuki jest także długość i gęstość korzeni). W dziejach muzyki fortepianowej – i szerzej: muzyki na instrumenty klawiszowe, której początki sięgają angielskich wirginalistów przełomu wieków XVI/XVII – Debussy jest twórcą ostatniego wielkiego stylu. Wprawdzie po nim jeszcze wiele wartościowej, interesującej, także nowatorskiej muzyki na fortepian napisano (Ravel, Bartok, Szymanowski, Prokofiew, Milhaud, Poulenc), a Olivier Messiaen również fortepian podniesie do wyżyn swego geniuszu (20 spojrzeń na Dzieciątko Jezus!), wszelako nikt już – w medium klawiatury i fortepianowego brzmienia – nie osiągnie tak wspaniałej pełni w syntezie tak różnych elementów. To pierwszy aspekt zakorzenienia: osadzenie w nurtach tego, co Niemcy nazywają zwięźle Klaviermusik. Mając to na uwadze powiedzieć można, iż Debussy’ego poprzedzają tutaj (jako kolejne ogniwa łańcucha ewolucji): klawesyniści francuscy XVIII wieku, Bach, Scarlatti, Beethoven, Schubert, Chopin, Schumann, Liszt, Brahms, Musorgski…On sam wszakże, co znamienne, powoływał się na jednego tylko – za to największego – mistrza i patrona swojej twórczości: Chopina.
W istocie bowiem – jak nas przekonuje wsłuchiwanie się w muzykę Preludiów, wnikanie w ich narrację, materię, formę – to właśnie zakorzenienie jest najgłębsze, a pokrewieństwo duchowe w sztuce kompozytorskiej i pianistycznej – najściślejsze. Tym bardziej, że i gra Debussy’ego na fortepianie, według relacji jego współczesnych, najbliższa zdawała się gry samego Chopina (którą w czasach młodości Debussy’ego mogły jeszcze co starsze osoby pamiętać; a on sam wszak pobierał lekcje fortepianu u jednej z uczennic Mistrza) – w kameralnej intymności, niuansach rytmu, harmonii, melodii, barwy, światła i cienia. Tak więc Chopin – ten wielki w dziejach muzyki „esencjalista”, mistrz zwięzłości i kondensacji, geniusz inwencji melodyczno-harmonicznej – jest obecny duchem w tych Preludiach, jako uosobienie ideału kompozycji fortepianowej, a także poprzez samą ideę cyklu 24 Preludiów (co z kolei odsyła nas do Bacha – ideału komponowania dla Chopina!) uszeregowanych według tonacji. Debussy ów dawny porządek tonacyjny znosi – w nowej tonalności i harmonice. A my słuchając Preludiów wyczuwamy w pewnych miejscach tej nawskroś francuskiej muzyki subtelne ślady, dyskretne (zamierzone lub mimowiedne) znaki obecności polskiego Mistrza: w niuansach harmonicznego toku, w strukturze współbrzmień, rysunku frazy melodycznej, zawieszeniach narracji, w ruchu wywiedzionym z Chopinowskiego rubato…

Claude Debussy

Claude Debussy

Drugi rodzaj zakorzenienia jest natury estetycznej. Styl muzyki Debussy’ego w ogóle wyrasta z rdzennych tradycji kultury – umysłowości, artyzmu, sztuki – francuskiej. Jej najcenniejsze cechy, pielęgnowane i rozwijane w wieku XVI i XVII, kulminujące w XVIII i XIX to: geniusz filozoficzny rozjaśniający, geniusz poetycki subtylizujący; wysublimowany estetycznie sensualizm – zmysłowa czułość na piękno; skłonność szczególna do piękna klasycznego – symetrii, proporcji, formy harmonijnej; wysubtelnione poczucie smaku w sztuce i życiu – zdolność pielęgnacji dobrego smaku; bycie w literaturze, wyobraźnia poetycka i narracyjna (intensywnie obecna już od XVI wieku), uprawa różnych rodzajów, gatunków i form literackich. W tym sensie więc Debussy, co swym geniuszem kompozytorskim tchnął w muzykę kultury Zachodu nowego ducha, jest Francuzem do rdzenia osobowości. Francuska mowa dźwięków, wywiedziona z melosu i rytmu języka, przenika na wskroś nie tylko dramat Peleasa i Melizandy, symbolicznie otwierający wiek XX w muzyce. Także substancja fortepianowych Preludiów zdaje się rozwibrowana rytmem i dźwięcznością francuskiego języka. Twórca Preludiów jawi się nam spadkobiercą poetyk muzycznych mistrzów francuskich XVIII wieku – wielkiej epoki kultury przed-rewolucyjnej – muzyki klawesynowej przede wszystkim, także kantaty i opery.

3.
Wyobraźnia – oto właściwe słowo klucz dla tłumaczenia muzyki Preludiów. Wyobraźnia artysty–twórcy, kompozytora-poety. Wyobraźnia poetycko-malarsko-muzyczna. Wyobraźnia „antydogmatyczna”, nie krępowana zbytnio regułami, nie poddają ca się sztywnym rygorom. Wyobraźnia współdziałająca z jasną myślą w odkrywaniu i penetrowaniu nowych obszarów piękna, poszerzająca horyzonty sztuki. Wyobraźnia, jak sam Debussy zalecał, wsłuchująca się uważnie w to, co nam mówi Natura – szum wiatru, szmer strumyka, nurt rzeki, plusk fal… Wyobraźnia szeroko otwarta na świat – widzialny, słyszalny, dotykalny świat natury i kultury – czuła na jego rozliczne piękności. Wyobraźnia afirmująca zmysłowo–zjawiskową rzeczywistość świata. Wyobraźnia dla której wrażenie jest pierwszym i niezbitym dowodem na istnienie świata (w tym światodczuciu i światoobrazie Debussy zbliża się do Prousta). Arcydziełem takiej właśnie wyobraźni są 24 Preludia.

Bohdan Pociej

Recenzje

Już pierwsze dźwięki pierwszego Preludium {…} mówią o tym, że Wojciech Świtała zamierzał – wraz z realizatorem nagrania Zbigniewem Kusiakiem – osiągnąć nową jakość w fonografii: brzmienie instrumentu jest krągłe, niezbyt bliskie, zlewające się w ciepłe barwy, a przy tym klarowne, pozwalające na czytelne operowanie szczegółami. Cel ten osiągnięto – fortepian {…} brzmi bardzo szlachetnie, a intencje interpretacyjne Świtały nie budzą wątpliwości. Należy się cieszyć, że dwanaście lat po fascynującym nagraniu Preludiów przez Krystiana Zimermana {…} inny polski pianista wydaje w polskiej wytwórni wersje estetycznie odmienną, lecz nie mniej interesującą i bardzo piękną.
Kacper Miklaszewski, RUCH MUZYCZNY Nr 12 / 2003
Wojciech Świtała – znakomity polski pianista młodego pokolenia – po wielkim sukcesie, jakim były jego nagrania w serii Wydania Narodowego i nagraniu Sonat skrzypcowych Brahmsa {…} wykonał daleki krok w stronę muzyki współczesnej, ale pierwszy raz zaskakując tak głęboką wszechstronnością
Stanisław Maciąg, MUZA Nr 2 /2003
Wojciech Świtała , jeden z najlepszych, najinteligentniejszych i najwrażliwszych polskich pianistów , wykonuje Preludia w sposób głęboko przemyślany a zarazem swobodny. Całkowicie inaczej brzmią utwory , w których odnaleźć można fascynacje jazzem – Minstrele czy Ekscentryczny generał Lavine , inaczej zaś pełne niepokojącej poezji – Mgły czy Zatopiona Katedra.
Barbara Tenderenda, AUDIO Nr 9/2003
Od kilku lat o Wojciechu Świtale znowu jest głośno, a to za sprawą bardzo dobrych płyt. Preludia Debussy’ego, impresjonistyczne miniatury, doskonale odpowiadają jego delikatnej i wysublimowanej pianistyce. Jest w niej coś bardzo osobistego, uwodzącego. Nastrój, wyciszenie, świadome odrzucenie wirtuozerii. Świtała woli szept od krzyku, skupienie od napięć. Artysta delektuje się dźwiękowymi niuansami, ujawniając maksimum ich walorów dynamicznych i kolorystycznych. Świtała odnalazł „swojego” Debussy’ego, ale przede wszystkim odnalazł swój styl i brzmienie. A to w dzisiejszych czasach zdominowanych przez prześcigające się „bezduszne automaty” bardzo dużo.
Jacek Hawryluk, PRZEKRÓJ Nr 31/3032 z 3 sierpnia 2003

Płyty nagrane przez BeArTon