Opis
Koncerty fortepianowe – Wersja na jeden fortepian
Niniejszy album stanowi kontynuację fonograficznego cyklu Wydania Narodowego Serii A – utworów wydanych za życia Chopina. Zawiera koncerty fortepianowe w wersji na jeden fortepian, wykonane przez japońską pianistkę Yuko Kawai.
W czasach kompozytora utwory na fortepian z towarzyszeniem orkiestry wykonywane był w czterech wersjach. Wersja na jeden fortepian była wówczas ich podstawową formą edytorską, stosowaną także do prezentacji utworu w salonach, choć niekiedy także w salach koncertowych. Świadczą o tym autorskie uwagi Chopina dotyczące wykonania bez akompaniamentu orkiestry, obecne w utworach na fortepian z orkiestrą op. 2 i 14 oraz w egzemplarzu lekcyjnym Koncertu f-moll. Warto w tym miejscu na dygresję, że Koncert e-moll w wersji na jeden fortepian był prawdopodobnie wykonywany publicznie przez samego kompozytora. Uzupełnieniem drukowanej postaci wersji solowej były głosy orkiestrowe, możliwe do nabycia na obsadę kwintetu lub orkiestry. Wersja z drugim fortepianem była stosowana w muzykowaniu domowym, na lekcjach i niekiedy na koncertach publicznych. Wersja ta nie wydana za życia Chopina weszła w skład serii B Wydania Narodowego. Wersja z kwartetem lub kwintetem smyczkowym używana była zarówno na koncertach, jak i w salonach. Wykonywano ją z głosów instrumentów smyczkowych, w których wydrukowane były ważniejsze wejścia instrumentów dętych. Wreszcie wersja orkiestrowa była w zamiarze twórcy wersją podstawową. Chopin kilkakrotnie wystąpił publicznie z Koncertem e-moll w tej wersji. Oba koncerty zostały skomponowane w niewielkim odstępie czasowym, przy czym jako pierwszy powstał na przełomie lat 1829-1830 Koncert f-moll op. 21, mylnie traktowany jako koncert drugi. Powód tej pomyłki to późniejsze wydanie go drukiem, niż napisanego jesienią 1830 roku Koncertu e-moll op. 11.
Okoliczność powstania Koncertu f -moll ujawnił kompozytor w liście do przyjaciela Tytusa Wojciechowskiego: …bo ja już może na nieszczęście mam mój ideał, któremu wiernie, nie mówiąc z nim, już pół roku służę, który mi się śni, na którego pamiątkę stanęło adagio mojego koncertu… Ideałem była rówieśniczka Chopina ,adeptka śpiewu, piękna Konstancja Gładkowska. Zauroczenie młodego twórcy było wielkie i trwało długo jeszcze po opuszczeniu Warszawy. Jednak ona sama nie traktowała chyba swojego adoratora poważnie, skoro wszystkie listy adresowane do siebie spaliła. Dodajmy jeszcze, że ta pierwsza z chopinowskich muz a chwilą wydania Koncertu f-moll (1836) ustąpiła miejsce innej adresatce dedykacji utworu, Delfinie Potockiej.
Punkt wyjścia dla konstrukcji i charakteru Koncertu stanowi konwencja stylu brillant .Pierwsza część ma formę allegra sonatowego o podwójnej ekspozycji, druga ma formę pieśni , trzecia jest rondem. Allegro, w istocie nasycone dużą dawka liryzmu, zwłaszcza w drugim temacie z niezwykłą chopinowska kantyleną – oscyluje pomiędzy ożywionym marszem a momentami zadumy miedzy con anima a sostenuto, Część druga ,mająca charakter nokturnu, stanowi miejsce centralne w dramaturgii Koncertu, uzasadniając sens jego przesłania…
Od pierwszego wykonania Larghetto wzbudzało zachwyt. Gdzie się obrócę – zwierza się Chopin – tylko mi Adagio przypominają. Wychwala je pod niebiosa Maurycy Mochnacki. W roku 1949 Zbigniew Jachimecki zaliczył tą część Koncertu do najpiękniejszych kart poezji erotycznej XIX wieku, a w 1993 Tadeusz A. Zieliński wątpi w znalezienie w literaturze muzycznej równie sugestywnego, namiętnego i wzruszającego wyznania miłości zawartego w dźwiękach. Finałowe rondo przynosi radykalny kontrast w stosunku do obu poprzednich części, eksponując muzykę pełną życia, pogody i humoru; nadto muzykę ludowo utanecznioną. Jest to w istocie koncertowa stylizacja mazura, choć pierwsze frazy tematu przypominają raczej kujawiaka.