[…] obok triów Schuberta, Mendelssohna i Schumanna, należy do najwybitniejszych przejawów tego gatunku w epoce romantyzmu.
Trzy utwory na wiolonczelę i fortepian należą – pod względem stylu i wartości – do dwóch odrębnych nurtów. Do pierwszego zaliczyć można dwie kompozycje młodzieńcze: Polonaise brillante op. 3, powstałą w 1829 roku w Radziwiłłowskim Antoninie, oraz paryskie Grand Duo Concertant z roku 1832, do drugiego – Sonatę g-moll op. 65 z 1847 roku, dzieło dojrzałe, jedno z ostatnich.
Oba utwory młodzieńcze mają cechy wspólne. Można je uznać za kompozycje w jakiś sposób okolicznościowe, dostosowane do wymagań określonego „zamówienia”. W obydwu obowiązujące kanony przeważają nad indywidualnym wyrazem; element wirtuozowski jest pierwszoplanowy, a fakturę, formę i poetykę określają zasady stylu brillant.
Polonez napisany dla kompozytora i wiolonczelisty – amatora Antoniego Radziwiłła ma formę ronda opatrzonego introdukcją, skomponowaną zresztą pół roku po ukończeniu utworu. Jego podstawę stanowi wyrazisty, łatwy do zapamiętania temat podany w ekspozycji przez wiolonczelę a potem powtarzany przez fortepian. Jego efektowna partia, sprowadzona została w zasadzie do paru powtarzających się figur, w przeciwieństwie do partii wiolonczeli, bez trudnych do wykonania pozycji i wysokiego rejestru. Znacznie zróżnicowaną i ozdobną fakturę zastosował twórca w introdukcji, a wydając utwór w Paryżu wzbogacił go technicznie, np. o dwudźwięki nieobecne w pierwotnej wersji.
Inspiracją do powstania Grand Duo Concertant była opera G. Mayerbeera Robert Diabeł wystawiona w paryskiej Akademii Królewskiej w listopadzie 1831 roku. Jej wydawca M. Schlésinger chcąc poszerzyć sukces tego modnego wówczas dzieła, zamówił u kilku paryskich twórców okolicznościowe utwory tematycznie związane z operą. Jednym z tych twórców był Chopin, należący zresztą do wielbicieli dzieła. Oczarowany jego romantycznym wyrazem i efektownością wystawy, chętnie podjął się realizacji zamówienia. Poddał parafrazie trzy tematy z Roberta Diabła: romancę z pierwszego aktu (Andantino), jeden z chórów (Allegretto) i tercet finalny (Andante cantabile). Trzy części główne utworu poprzedził fortepianową introdukcją w charakterze zapisanej improwizacji, a zakończył błyskotliwą kodą, realizowaną przez oba instrumenty. Duo skomponował Chopin wspólnie z Augustem Franchomme, wiolonczelistą króla i solistą opery, poza wszelką wątpliwością autorem partii wiolonczeli, napisanej z dużym znawstwem technicznych możliwości instrumentu i przede wszystkim z nastawieniem na wirtuozowski popis. Grand Duo w istocie utwór salonowy nie cieszył się wśród ówczesnych krytyków zbyt dużym uznaniem, choć z punktu widzenia zasad przyjętej konwencji to kompozycja bez zarzutu a ponadto […] Chopin odcisnął (na nim) swoją obecność poprzez grację i wytworność (Schumann).
Praca nad Sonatą g-moll op. 65 trwała długo. Ponad dwieście luźnych szkiców daje świadectwo trudu z jakim utwór powstawał. Pierwszy jego szkic został zarysowany w roku 1845, w Nohant, by skonkretyzować się w ostatecznie wersji w roku 1847, wywołując uznanie i podziw, choć nie u wszystkich odbiorców. Niektórym słuchaczom część pierwsza wydała się niezbyt zrozumiała i zapewne był to powód jej pominięcia na premierowym wykonaniu Sonaty w ostatnim paryskim koncercie Chopina, 16 lutego 1848 roku. Nie ulega wątpliwości, że w Sonacie g-moll mamy do czynienia z innym twórcą, niż autor Sonaty b-moll i h-moll; twórcą nieco dziwnym i trudnym, ale zarazem fascynującym i zastanawiającym, łączącym prostotę z dojrzałością, spontaniczność i beethovenowski rozmach z refleksją i dystansem.
Forma Sonaty jest nowym wariantem wzoru utrwalonego w dwu sonatach poprzednich, tak w odniesieniu do wstępnego Allegra jak i do całości cyklu. Istota tego nowego wariantu to wspólny dla wszystkich części stały sekundowy motyw przewodni, zapowiadający sonaty późno- i postromantyczne. To także równoprawny dialog obu instrumentów, mimo pewnej nadrzędności fortepianu.
Cześć pierwsza, Allegro moderato wprowadza narrację o charakterze balladowym i fakturę zapowiadającą Brahmsa. Z wyrazistym tematem inicjalnym i następującym po nim wiolonczelowym temacie głównym z kulminacją w partii fortepianowej i prostym, lirycznym tematem kontrastowym (w dolce). Scherzo na drugim miejscu cyklu jest tańcem: nasyconym smutkiem quasi mazurkiem, tworzącym ramy dla wiolonczelowego cantabile: nostalgicznego walca jakie później będzie pisał Czajkowski. Largo, liryczne intermezzo zaskakuje prostotą i charakterem pieśni jakby wziętej z oper Belliniego. W końcu finałowe allegro w rytmie taranteli to szczególne rondo o beethovenowskiej proweniencji, rozwijane w kierunku finałowej apoteozy ostatecznie przełamującej pesymistyczny wyraz utworu.
Wszystkie te antycypacje i odniesienia są znamienne i charakterystyczne dla Sonaty g-moll, szczególnie dzisiaj prowokującej swoją zagadkowością i odmiennością. A ten swoisty urok odmienności utworu reprezentatywnego dla „ostatniego stylu” Chopina zdaje się wynikać z genialnego prekursorstwa dzieła, zaliczanego przez wielu do najwybitniejszych w tym gatunku w literaturze światowej.
Marek Wieroński